Szacuje się, że nawet 60% wszystkich ataków pirackich nie zostaje zgłoszonych, a firmy do których należą porwane statki załatwiają ich zwolnienie poprzez zapłacenie żądanego okupu. Liczba odnotowanych napaści rośnie w zastraszającym tempie. Rosną też obawy dotyczące bezpieczeństwa marynarzy, jednostek, jak i przewożonych ładunków. Szczególnie w rejonach zagrożonych piractwem. Również w naszej branży widzimy jak piractwo wpływa na ubezpieczenia. Rynek reaguje na nie tworzeniem odpowiednich produktów.
Czy da się zapewnić bezpieczeństwo na morzu?
Wszystkie kraje z całą stanowczością przeciwstawiają się piractwu, łączą siły, podejmują działania dyplomatyczne i wojskowe, aby je ograniczyć. Międzynarodowa społeczność zdaje sobie sprawę, że to najwyższy czas, aby wypełniać postanowienia Konwencji Narodów Zjednoczonych o prawie do bezpieczeństwa na morzu i wolności żeglugi.
W rejonach szczególnie zagrożonych piractwem planowane jest zwiększenie liczby okrętów marynarek wojennych. Ich zadaniem ma być odstraszenie piratów i eskortowanie statków handlowych.
Czy morscy rozbójnicy wystraszą się tych flot? A może przerazi ich opracowany i wdrażany program „Deep Blue” – projekt nigeryjskich agencji rządowych i wojska dedykowany zapewnieniu bezpieczeństwa na morzu i przeciwdziałaniu piractwu wzdłuż zachodnich brzegów Afryki Centralnej? Czy w obliczu tak skoordynowanych działań piraci odpuszczą ataki na statki?
Piractwo zagraża przede wszystkim załodze. Nie można jednak nie zauważyć, że uderza też w interesy armatorów, operatorów logistycznych, firm czarterujących oraz gestorów ładunku z całego świata. Jak pokazuje dotychczasowe doświadczenie, wyeliminowanie ryzyka związanego z piractwem może być trudne.
Negatywne skutki finansowe można jednak zmniejszyć poprzez zawieranie odpowiednich umów ubezpieczenia z ofert dostępnych na rynku.
Piractwo wpływa na ubezpieczenia, więc powstają nowe produkty
Przewożone na statkach ładunki można ubezpieczyć m.in. od zniszczenia i kradzieży zawierając polisę Ubezpieczenia mienia w transporcie (cargo). Należy przy tym zwrócić uwagę, aby polisa ta zawierała klauzule włączające ryzyko piractwa (nie jest to powszechne rozwiązanie). W praktyce oznacza to najczęściej wybór najszerszego możliwego zakresu ubezpieczenia.
Straty spowodowane uszkodzeniem lub zniszczeniem statku przez piratów można też ubezpieczyć tzw. ubezpieczeniem Hull & Machinery (H&M, casco). Ubezpieczenie takie pokrywa fizyczną utratę oraz uszkodzenia do wysokości sumy ubezpieczenia statku.
Pojmany przez piratów statek może też powodować straty, gdy jest czarterowany. Wiąże się to z tzw. hire costs (opłata czarterowa), które… nawet w ekstremalnych sytuacjach wstrzymujących eksploatację nie są zawieszone. W takich okolicznościach przydatne okazuje się ubezpieczenie utarty opłaty czarterowej (Loss of hire – LoH). Ubezpieczenie to może być zawarte wyłącznie jako umowa dodatkowa do ubezpieczenia casco statku lub ubezpieczenia ryzyk wojennych (War Risks).
Rynek ubezpieczeniowy ma też produkt dedykowany problemowi porwań załogi dla okupu. To jedna z najczęstszych sytuacji związanych ze współczesnym piractwem. Jest nim Ubezpieczenie od porwania i okupu (Kidnap & Ransome Insurance – K&R). Objęty nim zakres ryzyk może wynikać z faktycznych potrzeb zainteresowanego oraz prowadzonych negocjacji z ubezpieczycielem.
Tego typu umowy mają najczęściej charakter poufny i zakresem ubezpieczenia mogą obejmować m.in. wartość wypłaconego okupu, okup utracony przed przekazaniem piratom, koszty dostarczenia okupu i odzyskania statku wraz z załogą, a także koszty opieki medycznej i psychiatrycznej dla załogi
Odpowiedzialność armatora za przewożony ładunek, koszty leczenia członków załogi, usunięcie wraku czy odpowiedzialność za zanieczyszczenia olejowe (w przypadku uszkodzenia statku w czasie ataku) wynikającą z obowiązujących regulacji prawnych – to też ryzyka ubezpieczalne. Służy do tego tzw. Ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej armatora (Protection & Indeminity – P&I).
Ubezpieczenie to będzie pokrywało również wydatki armatora poniesione wskutek działania piratów, np. zapłatę okupu za uwolnienie załogi, ale tylko w sytuacji gdy armator ma prawny obowiązek jego zapłaty.
Ubezpieczenie od piractwa – co jeszcze?
W celu zapewnienia pełnej ochrony powyższe ubezpieczenia warto rozszerzyć o ryzyka strajku czy wojny i wprowadzić do nich specjalne klauzule. W przypadku szkody uniknie się dyskusji z ubezpieczycielem, czy dane zdarzenie można uznać za atak piracki, czy może ma już ono charakter działań terrorystycznych.
Niestety taka ochrona nie należy do tanich. Co więcej, piractwo wpływa na ubezpieczenia, stąd dedykowane produkty oraz… rosnąca cena. Ze względu na wzrost liczby ataków pirackich oraz porwań załóg statku dla okupu należy się spodziewać znacznego wzrostu składek za tego typu ubezpieczenia.
Jeżeli stwierdzisz, że opisane powyżej zagrożenia związane być mogą z prowadzoną przez Ciebie działalnością skontaktuj się z nami. Doświadczeni specjaliści – brokerzy STBU pomogą dobrać i wynegocjować z ubezpieczycielami odpowiedni zakres ubezpieczenia, dostosowany do Twoich potrzeb i potrzeb Twojego biznesu.
Źródła:
https://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Atak-piratow-na-jednostke-MS-Port-Gdynia-n1
Gospodarka Morska, Konflikty.pl, , Ubezpieczeniowe aspekty piractwa morskiego Magdalena Klopott ,Walczak A., Piractwo i terroryzm morski, Akademia Morska w Szczecinie, Szczecin 2004